Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/277

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

uważany, wymaga on, jako dokument udzielony i podyktowany przez Wszechmocnego, uznania nietylko naukowego, ale powszechnego.
Ale zaraz na wstępie nasuwa się pytanie, kto czy co daje mu prawo do tak wysokich roszczeń?
Nie samo przecież dzieło. Nigdzie bowiem ono nie powołuje się na autorstwo jednego człowieka, ani też nie zawiera bezbożnego twierdzenia, jakoby miało być pismem Boga Wszechmogącego.
Aż do końca drugiego wieku nie wymagano od łatwowierności ludzkiej tak dziwacznego ustępstwa. Zrodziło się ono nie wśród wyższego grona filozofów chrześciańskich, ale pomiędzy gorliwszymi ojcami kościoła, których własne pisma dowodzą, że byli ludźmi nieuczonymi i niekrytycznymi.
Każde stulecie, poczynając od drugiego, aż do naszych czasów, wydawało wysoce uzdolnionych mężów, tak chrześciańskich, jak żydowskich, którzy stanowczo odrzucali te roszczenia. Wyroki ich opierały się na wewnętrznem świadectwie ksiąg samych. Widać w nich oczywiście dwóch odrębnych autorów, z których jednego nazwano Elohistą, a drugiego Jehowistą. Hupfeld utrzymuje, że opowiadanie Jehowisty zawiera w sobie cechy oryginalności i jest całkiem niezależnem od opowieści Elohisty. Oba źródła, z których zaczerpnięto podania, w wielu razach są z sobą sprzecznemi. A nadto są zdania, że pięcioksiąg nigdy nie był