Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ności; składały się zaś z prób zimnej wody, pojedynku, ognia, lub krzyża.
Czyż to nie najgrubsza nieznajomość natury i praw dowodzenia! Oskarżony zanurza się albo pływa po wrzuceniu do sadzawki; oparza się, albo nie, trzymając w ręku kawał żelaza rozpalonego de czerwoności; zapaśnik przezeń najęty zwycięża, lub zwyciężony jest w pojedynku; potrafi utrzymać ręce wyciągnięte na kształt krzyża dłużej od oskarżyciela, lub nie, — i tym sposobem dowodzi się jego niewinność lub wina względem zarzuconego przestępstwa! Toż mają być kryterya prawdy?
Cóż dziwnego, że cała Europa pełna była podrabianych cudów w ciągu tych stuleci!
Lecz nieunikniony dzień musiał nadejść. Twierdzenia i nauki, oparte na tak niedorzecznych dowodach, popadły w niesławę równą tej, która okryła same dowody. Zbliżając się ku trzynastemu wiekowi, napotykamy rozszerzanie się niewiary we wszystkich kierunkach. Dostrzegamy ją naprzód wyraźnie w klasztorach, a potem szybko się udzielającą ludowi prostemu. Wśród mnichów krążą książki w rodzaju „Wiecznej Ewangelii“, wśród gminu powstają sekty Katarów, Waldensów, Petrobussian. Wszystkie zgodnie uznają, „że publiczna religia istniejąca jest różnobarwnym splotem błędów i zabobonów; że władza, którą sobie papież nad chrześcianami przywłaszczył, jest nieprawną i tyrańską; że roszczenia Rzymu, jakoby biskup