Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się astronomii. Witano uprzejmie wszystkich uczonych, nie pytając zkąd przybywali i jaką wyznawali wiarę. Kalif urządził w pałacu swoim zakład przepisywania książek, trzymał pisarzy, introligatorów i rysowników. We wszystkich większych miastach Azyi i Afryki trzymał agentów, skupujących książki. Księgozbiór jego zawierał czterykroć stotysięcy tomów, przepysznie oprawionych i illustrowanych.
W posiadłościach mahometańskich w Azyi, Afryce i Hiszpanii muzułmanie niższego stanu fanatycznie nienawidzili nauki. Pobożniejsi, mający pretensyę być prawowiernymi, ciężkie żywili wątpliwości co do zbawienia duszy wielkiego Al-Mamuna, bezbożnego kalifa, jak go nazywali, który nie tylko obałamucił lud, wprowadzając pisma Arystotelesa i innych pogan greckich, ale nawet uwłaczał istnieniu nieba i piekła, dowodząc, że ziemia jest kulą i utrzymując, że zdołałby ją wymierzyć. Ci ludzie, jako bardzo liczni, stanowili potęgę polityczną.
Almansor, który zagarnął kalifat z krzywdą syna Hakema, mniemał, że podtrzyma przywłaszczenie, stając na czele stronnictwa prawowiernych. Przetrząsłszy więc księgozbiór Hakema, kazał wszystkie dzieła treści umiejętnej lub filozoficznej poznosić na place publiczne i spalić, albo powrzucać do studni pałacowych. Jeden z takich przewrotów pałacowych wygnał sędziwego Awerroesa