Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

minutach znika zupełnie. Zdaje się, że się rozpływa w pustej przestrzeni; a gdy próbujemy gonić za nim, poruszając gałkę oczną, nagle ustępuje.
Taka trwałość wrażeń na siatkówce dowodzi, że działanie wpływu zewnętrznego na pęcherzyki nerwowe nie koniecznie jest chwilowem. Jest w tem niejakie podobieństwo do trwałości, pojawiania się i znikania wrażeń na przyrządzie fotograficznym. Tak np. widziałem krajobrazy i widoki architektoniczne, zdjęte w Meksyku, a „wywołane“ jak powiadają fotografowie, w kilka miesięcy potem w Nowym Yorku; widoki te, chociaż po długiej podróży, występowały z całą dokładnością zarysów i gry światłocienia. Fotografia niczego nie zapomniała: schwyciła tak samo kontury gór odwiecznych, jak i przelotny dym ognia opryszków.
Czyż więc ślady wrażeń, nagromadzonych przez organa czucia, nie zachowują się krócej na siatkówce, a dłużej w mózgu? Czyż nie jest to wytłómaczeniem pamięci, gdy umysł rozpatruje takie niby obrazy minionych rzeczy i wypadków, przechowane w jego skarbnicy. Czyż nie są to jakby ciche galerye, poobwieszane miniaturami żywych i umarłych, obrazkami miejsc, któreśmy zwiedzali, i wydarzeń, w których uczestniczyliśmy? Czy te ustalone wrażenia są po prostu znaczkami, nakształt głosek książki, udzielającemi pojęć umysłowi? czy też są to istotne obrazki, nieskończenie mniejsze od zwykłych rysunków, w których za po-