Strona:J. Turgeniew - Z „Zapisek myśliwego”.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Źli — przerwałem.
— Nie, nie źli, tylko tacy jacyś... A zresztą narzekać na nich nie mogę... Są i sąsiedzi; obywatel Kasatkin ma córkę, wykształcona, uprzejma, bardzo dobra panienka i nie dumna.
Znów kaszel go porwał.
— Wszystkoby to nic — rzekł, odpocząwszy — gdyby mi pozwolili wypalić fajeczkę... ale ja tak nie umrę, muszę fajkę wypalić — dodał, mrugnąwszy okiem znacząco. — Chwała Bogu, żyłem dość długo, znałem dobrych ludzi...
— Mógłbyś też chociaż do krewnych napisać.
— Po co? oni mi nie pomogą, a gdy umrę, dowiedzą się. Ale co o tem mówić, opowiedz mi lepiej, coś widział za granicą?
Zacząłem opowiadać, zdawał się pochłaniać moje słowa.
Wieczorem odjechałem, a po dziesięciu dniach otrzymałem od pana Krupianikowa list następujący:
„Niniejszem mam honor zawiadomić szanownego pana, że przyjaciel pański, mieszkający w domu moim, student, pan Awenir Sorokoumow, cztery dni temu, o godzinie drugiej po południu, umarł i w dniu dzisiejszym, moim kosztem, w mojej cerkwi parafialnej, został pochowany. Prosił on mnie, ażeby odesłać panu, załączone przy niniejszem, książki i kajeta. Pozostało po nim pieniędzy 22 ruble i pół, które wraz z innemi jego rzeczami, będą odesłane krewnym jego. Umarł pański przyjaciel zupełnie przytomnie i powiedzieć można, z obojętnością, nie objawiając żadnych oznak żalu wtedy nawet, gdy z całą rodziną przyszliśmy się z nim pożegnać. Małżonka moja,