Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
6
31 LIPCA.

wał z drugiéj strony. — Wyjechaliśmy dążąc na Tyraspolską Tamożnię przez przedmieście Mołdawankę, które, jakeśmy wyżéj mówili, tyle ucierpiało w r. 1837 od Czumy.
Powoli miasto przed nami uciekało, rozsuwało się, mieniło i przygotowywało nas już do widoku Stepów i Chutorów popowych. Domy na przedmieściu Mołdawance znacznie niższe, gdzieniegdzie budowy stare i rozbite, czekają blizkiego zawalenia, aby na tém miejscu zmartwychwstały noweni i wspanialszemi. Mnóstwo młynów wietrznych, których Odessa kilkaset liczy, ukazały się nam na wzgórku. Znowu całe ich czarne stado, machające skrzydły, jakby się zrywało do lotu. Mijaliśmy Cerkiew, potém Chutor Razumowskich wyjrzał z drzew dziwaczną budową nareście minąwszy (dawniéj) bulwar dzielący miasto od przedmieścia, przebywszy uliczki zaludnione przybywającymi od Bessarabij furmankami z rozmaitą żywnością, wozami sąsiednich kolonistów bulgarskich i niemieckich — dojechaliśmy do Tyraspolskiéj Tamożni, na któréj najdelikatniejszą wytrzymawszy rewizja, ruszyliśmy daléj w step,