Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
215
5 SIERPNIA.

stacie, które ludność téj części bulwaru stanowią. Była to naprzód malowniczo usadowiona dziewczynka z koszem owoców; kilku żydów i maklerów wpatrujących się w przybywające okręta; kilku ciekawych z naszych prowincji przybylców. Na ostatnim wschodzie slepy dziadek siwy i kilku żebraków jakby z obrazu Murilla lub szkicu Goy’a wyciągali ręce, prosząc o jałmużnę.
Dzień był chmurny, i wcale nie gorący, wieczorem wicher, błyskawice i ciemności.
Jedenastego Sierpnia. Ranek spędziłem na oglądaniu powtórném Chutorów Renaud i Langeron’a (Bellevue). W piérwszym opuszczonym teraz, zarosłym i źle utrzymanym, najpiękniejsza zawsze wydała mi się zatoka i urwisko, o których wspomniałem wyżéj. Z Łazienek Langerona mniéj piękny już widok, bo się schodzi powolnie, na sam aż brzeg. W drugą tylko stronę za to, sinieją chutory Renaud i inne, wchodzące cyplami w morze i daleko się rozciągające. Kąpać się tutaj, byłoby najroskoszniéj w świecie, gdyby nie przykro kamienisty pokład morza, najeżonego zdradziecko skałami, o któ-