Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.I.djvu/287

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
277
11. LIPCA

dowaniem od wejścia powiększyć, (co rzecz konieczna) i zapewne upięknić. Wewnątrz Kościoła dość ozdobnie, a przynajmniéj bardzo porządnie i czysto. Dwa rzędy ławek i szeregi sciśnięte krzeseł (wszakże nie jak we Francji — bo bezpłatnych) zajmują cały prawie Kościołek. Scisk w nim w czasie niedzielnych i świątecznych nabożeństw tak wielki, gorąco, zaduch, tak straszne; że zaledwie w nich wytrwać można. Na prawo postrzegłem piękny bronzowy nagrobek Langerona, nie daleko od niego wisi nie dawno tu zawieszony obraz Włocha P. Vitale, wystawujący zdjęcie z krzyża, ale tak okropny, tak poczwarny, tak nizkie dający wyobrażenie o talencie (raczéj o braku talentu i nauki, powiedzieć miałem, że trzeba było ubóstwa Odessy, pod względem sztuki malarskiéj, aby takie straszydło zawiesić w Kościele. Jeśli uwierzono w dobroć obrazu, na mocy tego że Włoch go malował, bardzo mi serdecznie żal tutejszych znawców. W ogólności wszystkie též obrazy kościelne są mniéj niż mierne, lub wcale nic nie warte; daleko wszę-