Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.I.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
176
7. LIPCA

ostatnich planach, ciemno-granatowe. Zblizka tylko było zielone, jasne, błyszczące, a na niém jak na dłoni wyraznie; blizko, stały nieruchome, małemi i zbyt blizkiemi się wydające okręciki. Słusznie powiada Musset, że gdy człowiek myśli tylko o czém długo, nie widząc, stworzy sobie obraz zawsze fałszywy, który potém w obec rzeczywistości, przerabiać musi zupełnie.
Morze zasiane było okrętami, właśnie z Sewastopola przybyła eskadra wojenna, stała w porcie; w kwarantannie zaś mnóstwo różnych narodów kupieckich statków, na kotwicy zalegało. Kilka czarnych żelaznych kominów, i czarnych wielkich statków, przeciętych wpośrodku biało oszalowaném kołem — smutnie stały wpośrodku ubranych w swe maszty, poprzecznice, sznury, bandery i rozwieszone żagle; okrętów — były to parochody. Długo, długo, pókim tylko mógł je dojrzeć, patrzałem na morze, ono wzrok pociągało, fascinowało — było coś strasznego i majestatycznie wielkiego razem w téj czarnéj nieruchoméj przestrzeni, któréj ogromu, na piérwszy