Przejdź do zawartości

Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.I.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
130
5. LIPCA

gnoju. Gdy w istocie lekki czarnoziem tych stron, który dosyć użyżnia sama uprawa, nie potrzebuje nawozów; — dają starannie bydłu wszelką słomę potrzebną mu na podścieł, a nawóz układają powoli w małe kupki, aby się przez zimę przepalił wewnątrz. Gdy piérwsze roboty wiosenne w polu się ukończą, wiozą go nad wodę, kładną na suchéj desce, układają na kilka stóp wysoko, polewają wodą, mięszają trochę słomy i dają miesić nogami koniom i wołom. Gdy podsychać zaczyna, rozcinają go na cegły jak torf, układają w stosy i dają mu doschnąć, a potém przewożą do domów i używają w zimie dla opału. Ten nawoz — torf (fumier-tourbe) oddawna będący w użyciu u krymskich Tatarów, pali się prawie jak węgiel kamienny, daje płomień i doskonale ogrzéwa piece. Zostaje do życzenia, aby część dymu smierdzącego, nie zadymiała izb mieszkalnych, ale tego trudno uniknąć. Pięć do sześciu cegieł téj palnéj materji, dostateczne są do ogrzania pieca, a kilku ludzi i kilka par wołów lub koni, mogą przygotować go w ośm dni, dostateczną na całą zimę ilość.“