Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.I.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
120
5. LIPCA

Tymczasem Halicki rozmawiając rozpatrywał się wszędzie, żadnego z przytomnych nie uznając prawdziwym Zaporożcem, bo ani jednego nie widział wojskowo wyćwiczonym wedle obyczaju zaporożskiego, siodłać konie, siadać, pikę trzymać i juczyć konia. Największa część, jak mu się zdało, byli prości chłopi, wcale nie wojskowi ludzie, bo i wówczas nawet, gdy Turków z Bałty wypędzili, armatki swoje z rogów (prochownie) nabijali ostatkami prochu, a zamiast kul, rąbane kawały żelaza w nie kładli. Tym sposobem cały swój zapas prochu wystrzelawszy, szczęśliwym trafem zabili trzech Tatarów, bo daléj radyby sobie dać nie potrafili i sami uciekać musieli. Halicki pobywszy nie długo z niémi, do Jakub Agi powrócił i co widział, opowiedział. Na drugi dzień do Jakuba Agi przysłani zostali dwaj posłowie z listami, jeden z nich Essaułą się nazywał, a drugi Sotnikiem. W téjże chwili do Bałty nadbiegła Orda (nogajska), od któréj przyszedł do Jakuba Agi Murzak; dla rozmowy i narady wezwano też i Halickiego. Gdy usiedli, Jakub Aga z Murzakiem długo po turecku rozmawiał, a w koń-