Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.I.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
104
4. LIPCA

mją nadaje. W miasteczku wielką ulicą przeciętém, domki liche, ciasne, nizkie, dla braku materjału do budowy — Widać, że tu już trudno o drzewo, a jeszcze nie łatwo o kamień. Drobne, krzywe domiki, ciągną się pod sznur na pochyłości wzgórza, ciągle we dwa rzędy, aż ku przeciwnemu jarowi, którędy formując stawy, płynie rzeczka Sawrań. Środkiem nędzne kramy, przyparte do obłamów muru, niegdyś Pałacu Xcia Alexandra Lubomirskiego, z którego dziś ściany tylko z jakiemiś na wierzchołku wazonami, ku ozdobie ruiny — pozostały. Po za Sawraniem i stawami, gołe góry — w lewo wieś i porządnie, czysto, zabudowany szeroko dwór pański. — W ogólności pusto i smutno w Czeczelniku — może daléj ku dworowi, ku Cerkwi, gdzie widać drzewa, weseléj zieleniające — miléj i piękniéj, ale w rynku i miasteczku, szeroka pustka, domki biédne, nizkie, popochylane i polepione gliną. — Żydzi tutejsi, począwszy od Wierzchówki, więcéj po rusku niż po polsku mówią i od naszych wiele się różnią. Łatwo zarabiając