Strona:J. Grabiec - Powstanie Styczniowe 1863—1864.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rodowego musieli w obawie rewizji zniszczyć potrzebne dokumenty i dopiero wysłany ponownie Daniłowski wyjaśnił nieporozumienie i umówił się z gienerałem o termin przyjazdu do kraju na czele zastępu oficerów. Na przybyłych miał nad granicą oczekiwać wysłany przez Rząd Narodowy oddział z 200 ludzi.
Zebranie jednak tego oddziałku okazało się zbyt trudnem. Kaliskie powstanie w połowie lutego, upadało zupełnie. Wskutek tego, dyktator powstania, przekroczywszy po długich trudnościach granicę, znalazł się zaledwie na czele sprowadzonych przez Daniłowskiego 40 akademików, zbrojnych przeważnie w kosy, oraz kilkunastu przywiezionych ze sobą oficerów. Wszystko to były stare lwy rewolucji europejskiej, uczestnicy wszystkich nieomal europejskich bojów o wolność, lub też ślepo oddani „Archaniołowi Rewolucji“ ex-uczniowie z Cuneo. U boku Mierosławskiego był również Kurzyna i dwaj wysłańcy Rządu Narodowego: Jeska i Janowski.
Ledwie Mierosławski jako tako zorganizował nieliczny swój oddział i powiększył go ochotnikami z pośród okolicznych chłopów, gdy w d. 19 lutego pod Krzywosądzem napadli nań moskale w sile 3 rot piechoty i 160 jazdy. Rozpoczął się krwawy bój, który Mierosławski bardzo umiejętnie i odważnie prowadził, daremnie oczekując na zapowiedziane przybycie silniejszej partji Mielęckiego. Wreszcie powstańcy, poniósłszy ogromne straty, cofnęli się w liczbie 36 ku Płowcom, gdzie połączyli się z Mielęckim.
Wkrótce nadeszli moskale i rozpoczęła się nowa walka. Mierosławski, wobec przeważających sił nieprzyjaciela, cofał się wśród ciągłej bitwy w szyku bojowym przez Trojaczek ku Nowej Wsi. Tu nastąpił pogrom powstańców. Kilkudziesięciu legło na placu trupem, a dwa razy tyle było rannych lub dostało się do niewoli. Od zupełnego zniszczenia uratował powstańców desperacki atak kosynierów.
Po tej klęsce w obozie nastąpiły rozterki pomiędzy Mierosławskim, a szlachtą z partji Mielęckiego, nienawidzącą czerwonego gienerała, a nie wiedzącą o nadanej mu przez Rząd Narodowy godności. Skutkiem tych rozterek, Mierosławski, zagrożony nawet utratą życia, usunął się zagranicę, a oddział, zwiększony do liczby 500 ludzi, pod komendą Mielęckiego ruszył na wypoczynek i dla zdobycia broni i amunicji w lasy nadgraniczne w okolicach Kazimierza.