Strona:J. Grabiec - Akt 5-go listopada a Sprawa Polska.pdf/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nia własnego szczęścia. Dlaczego najściślejszą jest powinnością, abyście sami nad sobą pracowali, utwierdzając nawzajem tę ufność, która was ożywiała przez wszystkie lata wytrzymanej pogardy?… Można bez nas zdobyć całą naszą ziemię, można przywieść do politycznego zmartwychwstania całą naszą Ojczyznę, ale bez nas nie można zrobić nas dobrymi Polakami“[1].
Nie będzie też może zbytecznem przytoczyć jeszcze kilka słów, jak gdyby całkowicie do obecnej odnoszących się chwili:

„Im krytyczniejsze jest położenie nasze, tem więcej wymaga talentu, tęgości duszy, usilności, roztropności w osobach, które rząd nowy zaprowadzać i wszystkie jego części urządzać mają: muszą bowiem pamiętać na dwa niebezpieczeństwa, przez które naród nasz świeżo przechodził. Anarchia, która przywiodła nas niedawno do zguby, zostawiła w sercu Polaka skłonność do krytykowania wszystkiego, do nieposłuszeństwa prawu, do formowania partyi, kilkunastoletnia niewola zaczęła nas wprawiać do nieczułości i niedbania o to wszystko, co się w ów czas zwało rzeczą publiczną: im więcej nienawidziliśmy rządu narzuconego, tem więcej smakowaliśmy w egoizmie. Dziś rząd nasz własny winien jest uchronić nas od tych dwu ostateczności, przywiązując do siebie przez widoki, które zdolne są zapalić serce Polaka do miłości Ojczyzny; a razem tak jego rozumem i wolą kierować, żeby własnych swobód nie oddzielał od posłuszeństwa prawu i władzom postanowionym; żeby nie tracił nadziei o przyszłem zjednoczeniu się ze swymi nieszczęśliwymi dotąd braćmi i był w stanie przez uznanie własnego dobra wzbudzać w nich ochotę tak pożądanego zjednoczenia; żeby sam, nie skąpiąc dla Ojczyzny ofiar, nie przestawał innych zachęcać do podobnych, utwierdzać ich

  1. „Uwagi nad teraźniejszem położeniem tej części ziemi Polskiej, którą od pokoju Tylżyckiego zaczęto zwać Księstwem Warszawskiem“, str. 210.