Strona:J. B. Dziekoński - Sędziwój.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

snach moich. Każdy rys jego twarzy, dźwięk głosu, wszystko mi znajome! Nie słyszałeś? — on najczystszą polską mową teraz się do nas odezwał.
Rogosz zniechęcony, motany tajemną obawą, któremu wstyd nie pozwalał cofnąć się, postępował po kamiennej drodze i milczał.




IV.
Adela.

............
„Czemu, chcąc razem uczucia podzielać,
„Nie można duszy prosto w duszę przelać,
„Trzeba je jeszcze rozdrabniać na słowa;
„Które, nim serca i myśli dościgną,
„W ustach więdnieją, na powietrzu stygną.
M. A.

W tylnej części zamku Wardstein było mieszkanie dworu kobiecego, odosobnione od reszty, jakoby poświęcone Gyneceum. Wspólna sala wybita była szpalerowemi flamandzkiemi obiciami, sufit belkowany i lamperye z dębowego drzewa, bogate i złocone gdzieniegdzie rzeźby zdobiły. Kilkanaście panien, rozmaitą zajętych robotą, siedziało półkolem. Jedne przędły cienką nić lnianą na kołowrotkach; inne z tychże nici, przebierając klockami, na poduszkach wyrabiały koronki; tamte jaskrawe pasma przędzy motały do wyszywania. Śród tego zajęcia, skromnych postaw i ciężkich u-