budził gniew Sędziwoja i zaostrzył jego uwagę.
— Doskonała komedya! — zawołał w końcu — tegom się nie spodziewał; ale teraz, nie będę się dziwił, jeżeli wyprzesz się i tej kartki; i pokazał mu pergaminowy świstek z następującym napisem:
„Zaświadczam, iż od JW. Mikołaja Wolskiego, wojewody krakowskiego, miłościwego pana mojego, dostałem sposobem pożyczki złotych węgierskich, w złocie, tysięcy trzy, na opędzenie kosztów alchemicznych, i że pod słowem szlacheckiem i obawą infamii obowiązuję się za miesięcy pięć od daty zwrócić mu kwotę trzydziestu tysięcy takichże złotych, jako zysk z praktyki mojej i pomocy miłościwego pana.“
Alchemik obojętnie przeczytał kartkę, Rogosz podał mu inną podobnej treści, wydaną Mniszchowi na sześć tysięcy złotych; oprócz tej, ukazał kilkanaście rewersów różnego rodzaju, wydanych rozmaitym panom, prałatom, szlachcie, nawet cudzoziemcom z obietnicami wywzajemnienia się dziesięć razy większemi sumami. W końcu wręczył mu tajemny rozkaz piśmienny uwięzienia i osadzenia w tumie alchemika Sędziwoja, aby mu wytoczyć proces za niezliczone jego podejścia i oszukaństwa; jeśliby nie oddał wyłudzonych