Strona:J. B. Dziekoński - Sędziwój.djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Biedne dziecię, niewinny sprawca tej sceny, zostało sierotą.




VI.
Piętnaście lat później.
„Gdyby mnie wszystko wyrocznie za najmędrsze go ogłosiły, może być, iż sławę czułego człowieka zamieniłbym za utratę całej mej mądrości“.
Lessing {w jednym z listów).

Rok za rokiem mijał, a w duszy Sędziwoja żadna nie nastawała zmiana, jakby dla niego czas się zastanowił.
Zajęty wszystkiemi badaniami, wszystkie im myśli poświęcał, i tylko wspomnienie Arminii zachmurzało go czasami. Gdy przypadek jaki wywołał w nim to wspomnienie, wtedy siadał w milczeniu i przepędzał nieruchomy godzin kilka, a na jego czole widać było, jak wewnątrz budzi się z letargu uczucie i po duszy nurtuje. Lecz chwile te coraz rzadsze, coraz krótsze, zacierały się, aby nie wracać.
Syn jego na opiece Boskiej, wyrósł wbrew wszelkim marzeniom ojca na prawdziwe dziecko natury. — Niespokojny, dziki, od niemowlęcia kierował się uporczywie własnemi chęciami; żaden przymus, ani zachęta, żadna droga przekonania pokonać uporu nie mogły. Nie był stworzony dla nauki. Dziecko, a już samotność tyle miała dla niego pociągu, iż