Strona:Józef Wilhelm Rappaport - Nowe monologi.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mam być szczery (czkawka) to takiego łajdaka jeszcze święta ziemia nie nosiła! (z ironią) Pamuła dyrektorem! (bije się ręką w czoło) Pomyśleć, że Pamuła jest dyrektorem, a stary Ciaputkiewicz musi siedzieć w jego poczekalni, i prosić się o angagement! (zrywa się z ławki) Nie, to człowieka szlag może trafić! (popija wódki z flaszki) Pamuła dyrektorem — świat się kończy! Żebym choć nie znał go tak dobrze! Taki idiota, taka wolna okolica bez perspektywy, taki amant od siedmiu boleści, taki ogon z kryminalnych wodewilów — dyrektorem! (po chwili) Nie chcę nikogo obmawiać, ale państwo wiecie, że ten człowiek przyszedł na scenę bez jednej koszuli! W moim fraku, (czkawka) w moim fraku, który pożyczyłem sobie od znajomego aptekarza, grał pierwszą swoją rolę .(siada — czkawka) Pamiętam jak dziś... Trzy razy go w czasie przedstawienia wywoływano, (czkawka) ale do policji. Taki ci nam kryminał urządził na scenie, (popija wódkę z flaszki) Pamuła dyrektorem! Pamiętam jeszcze, jak graliśmy „Zbójców“ Szylera w Ujściu Biskupiem. Ja grałem Franciszka Moora, a on jednego ze zbójców. Powiadam państwu, że takiego zbója jak on, dawno już nie widziano. To też była jego najlepsza rola! Na zbója to on się zawsze nadawał, bo już z takiej rodziny pochodzi... Kiedy temu osiem lat graliśmy w Bydgoszczy jakiś kryminał, to mu dali główną rolę, bo on z tego miasta pochodzi i chciano publiczność wziąć na sentyment. Ho, ho, ale publiczność nie dała się wziąć na kawał, bo tam go znają. Jego matka do dziś jeszcze sprzedaje tam flaki na targu. Kiedy też w pierwszym akcie Pamuła zawołał ze łzami w oczach, w najbardziej wzruszającym momencie sceny: (gra, uwydatniając tragizm roli) „O matko moja, matko, gdzie jesteś?!“ — wtedy z parteru ktoś krzyknął. „W kryminale za pasek!“ (czkawka) Taka ci to sakramencka rodzina! Nie chcę