Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W tym stanie gorączki podróż wydała mi się długą chwilą, której czułem rozciągłość, ale też i niezmienność. Zdawałem sobie sprawę ze swego położenia, a jednak musiałem być nawpół tylko trzeźwy, bo pamiętam, żem zawołał na głos: — »Boże mój, moja ty!...« aż się furman zdziwiony odwrócił na koźle, a potem, wsiadając na stacyi kolei do wagonu, zająłem miejsce w drugiej klasie, chociaż wziąłem bilet do pierwszej