Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
50
JÓZEF WEYSSENHOFF

do stołu, a obok nas przewija się, jak wąż, pośród ciżby — Valfort. Zrozumiałem ten manewr i umowę z Celiną, i nie było sposobu przeszkodzić mu usiąść obok niej po prawej ręce przy stole. Odrazu wpadł w szaloną werwę. Oczy mu się zaiskrzyły, sypać zaczął konceptami, dolewać wina, aż skupił uwagę kilkunastu osób, bliżej siedzących. Śmieli się, dorzucali po słówku, a on odbijał, zdawało się, w powietrzu każde rzucone słowo.
Nigdy nie widziałem go w takim udzielająco się wesołym humorze. Celina bawi się tem bardzo i przez pewien czas wyłącznie jest zajęta swym »petit Fred«. Nie ma wprawdzie wyboru, bo ja siedzę z drugiej strony, uporczywie mil-