Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
39
ZARĘCZYNY JANA BEŁZKIEGO

Celiny. Świeży mój zaszczyt zwracał na mnie uwagę. Nie mogłem się opędzić powitaniom i życzeniom. Byłem zresztą w doskonałym humorze, a im w lepszym jestem, tem świat wygląda mi śmieszniej, i cechy osób, spowszedniałe przez dawną znajomość, występują jaskrawiej. W tem bawiącem się towarzystwie są jakieś tradycye wielkomiejskie rozcieńczone w jarmarcznym tłumie: różne uznane i nieuznane wielkości, autentyczne i nowo-złocone herby udają dawną dworskość, nie wiedząc, co począć ze swem problematycznem stanowiskiem. Jest także pełno wiejskiej szlachty wypomadowanej, ciekawej, noszącej wiedeńskie fraki i niesłychane jakieś przydomki na kartach wi-