Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
23
ZARĘCZYNY JANA BEŁZKIEGO

mem. Całe niezadowolenie z niej, czy z siebie samego, przelewałem na ów orszak, dzielący ją odemnie, nienawistny.
Czym ją wtedy już kochał? Nie tak, jak dzisiaj — to pewna, jednak rozkosz i szczęście widziałem zawsze w jej postaci i każdy mój sen miłosny miał jej rysy.
Mówiono mi o niej, że zbyt światowa, że zalotna na zimno, że pusta, — a ja czułem, że to tylko nawpół prawda, bo pod tym pozorem zewnętrznym kryje się kobieta inna, przeczuwana i moja. Tylko, aby poznać tę jej głębszą istotę, trzeba było wynurzyć trochę moich uczuć i pragnień, trzeba było serdecznej, poufalszej rozmowy, na którą ja długo uie mogłem się zdobyć.