Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
155
ZARĘCZYNY JANA BEŁZKIEGO

— Pan do pałacu, czy do rządcy.
Widząc, że mnie nie poznał, czegom się obawiał, bo mógł mnie nieraz widzieć w Prądnikach, odpowiedziałem:
— Może i do dworu przyjdzie mi zajechać.
— A wielmożny pan z interesem, czy po znajomości?
— Z interesem.
— Gadali, nasza pani miała iść za mąż koło świętego Jana?
— Nie pójdzie już.
— To pan wie?
— Słyszałem w Warszawie.
— Ano, to szkoda. Takiej pięknej młodej pani przez męża, przez dzieci, to musi być i nudno. I niema nawet z kim cieszyć się z tych tam swoich pałaców, z tych tam dostatków i wszyćkiego do-