Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
149
ZARĘCZYNY JANA BEŁZKIEGO

siaj, kiedy mną burza miota, kiedy gromy, co we mnie biją, i ona odczuwać musi, myślałem, że dusza jej zadźwięczy — może gniewem i groźbą, może rozpaczą i łzami, tylko nie tą nutą banalną...
Pojadę do niej zaraz. Czy to wypada, czy nie, zastanawiać się nie pora. Gdybym miał stracić resztę złudzeń, wolę to, niż palącą niepewność.

Paestum, dnia 1-go maja.

Oparłem się aż tutaj. W świecie ruin mi lepiej, w nieznanym, dalekim świecie lepiej trochę. Pod tem gorącem niebem, między kolumnami świątyń, które przetrwały tyle serc ludzkich, pozbywających