Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
125
ZARĘCZYNY JANA BEŁZKIEGO

cuskiej w Rzymie, gdzie się wychował, o śmierci matki...

— Matka, gdyby żyła, był-by to dla niej cios... Pamiętam ją — miałem już lat dwanaście — Celina podobna do niej... Ojciec ma przy sobie swego Henryka, markiza i następcę... Dla ojca to będzie nie tak bolesne...
Mówił, patrząc w sufit, nawpół marząc. A kiedy spojrzał na mnie, musiałem mieć twarz bólem skurczoną, bo litość zaświeciła mu w oczach i odezwał się wprost do mnie:
— Ja zapewne umrę, bo już nic krwi w sobie nie mam... Ale nie taka to straszna rzecz, nie rób sobie ciężkich wyrzutów... Gdybyśmy się znali, jak teraz, bylibyśmy braćmi, bo ja ci nawet