Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przyjazd do miasta zamącił trochę moje wrażenia. Trzeba było zaraz oznajmić radosną nowinę mojej matce, a wiedziałem, że nie ucieszy się tak, jakbym ja chciał. Rozpłakała się, całując mnie serdecznie i błogosławiąc, ale byłto raczej gorący objaw jej uczucia dla mnie, a nie podzielona ze mną radość. Wyznała mi, co ma na sercu, mniej więcej tak:
— Każdy sam sobie powinien