Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
98
JÓZEF WEYSSENHOFF

gdy równowaga się przerwie, gdy jeden z prądów osłabnie i już drugiemu przeciwdziałać nie zdoła! Wtedy drugi szaleje, łamie, zabija.
To jednak dziwne, że nie matka, ale Celina zgaduje coś sercem...
Tak, ale może ona się boi nie o mnie, tylko o Alfreda?!
Wszystko, co widzę, co myślę, przesłonięte jest krwią i szaleństwem. Żeby to jutro ten pojedynek, ale mój Valfort wyjechał gdzieś za swemi sprawami a dopiero za pięć dni będziemy na siebie wskazywali lufami pistoletów w jakiemś nieznanem mi miasteczku w Galicyi. Widzę we snach ten plac i tę scenę. Tymczasem, kiedym już matkę poże-