Strona:Józef Weyssenhoff - Za błękitami.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
87
ZA BŁĘKITAMI

Pan Stanisław wychylił puhar prędko, pożegnał się z panem Ignacym bardzo serdecznie, wskoczył raźno na bryczkę — i zobaczył jeszcze oczy Marliczównej.
Pierwszy raz od wielu lat poczuł się zupełnie szczęśliwym.