Strona:Józef Weyssenhoff - Za błękitami.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
64
JÓZEF WEYSSENHOFF

wybierze kogo innego — ja tak źle tańczę...
Halka ładnie skinęła brwiami, aż się Okszycowi wydało, że mówi w półuśmiechu: — Rozumiem pana, nie chcę sprzeciwiać się panu.
I znowu szuka oczyma. Ujrzawszy gospodarza domu, podaje mu rękę przez cały szereg mężczyzn, przed nim stojących.
Stary Lis nie dał z siebie zażartować. Przecisnąwszy brzuch przez ów szereg, stanął do tańca. Pokręcił wąsa, zadarł czuba i przytupnąwszy, poszedł przez salon poważnie, dość jednak prędko, aby pozwolić tancerce płynąć posuwiście. Na zawrocie przytupnął buńczucznie, wzniósł lewą rękę, a doszedłszy do miejsca, skąd roz-