Strona:Józef Weyssenhoff - Za błękitami.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
35
ZA BŁĘKITAMI

zumiał nawet głębiej to zwykłe, potoczne życie, przez które szedł smutny, podczas gdy tamten szedł wesół i pozornie zwycięsko. Ale te przywileje, które znał, nie wbijały go w dumę; owszem, pytał się często, czy nie miał słuszności Byron, gdy mówił, że za przedłużenie jednej nogi, którą miał krótszą, oddał-by cały poetycki talent.
Czuł się jednak dzisiaj nieźle i jechał na imieniny do państwa Lisów z zaciekawieniem. Był przed paru laty w Rzędzinie, ale dojeżdżał tam koleją z Warszawy, teraz zaś wybrał się końmi z Bernatowic. Jechał już parę godzin i wkraczał w okolice, których nie znał, albo tylko je sobie przypominał z dziecinnych lat, kiedy