Strona:Józef Weyssenhoff - Za błękitami.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
114
JÓZEF WEYSSENHOFF

mnóstwo pytań, a najważniejsze to: czy on ma prawo żenić się z nią, jeżeli ona mogłaby kogo innego pokochać goręcej?
Zadawał sobie to pytanie i dzisiaj, obchodząc po raz dziesiąty park, zasłany żółtą powodzią opadłych liści. Szedł prędko, bo od pewnego czasu czuł potrzebę szybkiego ruchu i zmęczenia, po którem zapadał wprawdzie w apatyę, ale inaczej nie mógł sypiać, nie mógł usiedzieć przy swym samotnym obiedzie; miał nerwy rozdrażnione bardziej, niż kiedykolwiek.
Bardzo dawne jego pragnienie kobiety doskonale dostrojonej do jego rozumień i wyobraźni, paliło mu teraz pierś pożerającym płomieniem. Ona jest, istnieje na