Strona:Józef Weyssenhoff - W ogniu.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   94   —

do kieszeni, zwłaszcza, gdy pusto na ulicy. — Tu przychodzi pięciu po składkę na cele partyjne do mieszkania samotnego kapitalisty. Tam już bez wyrażenia celu odzierają sklepy z towaru i gotówki. Z dniem każdym przybiera ta powódź »rewolucyi«. Rabują kasy rządowe i publiczne — to pewno na cele partyjne?? Ale już grabią poprostu, zabijają bez namysłu i wyboru; zbójcy panoszą się w jasny dzień po Warszawie i prowincyi, urągając policyi, a nakoniec i komitetom socyalistycznym.
Strwożony obywatel kraju nie dopatrzył odrazu, z kogo się składa, pod czyim działa przewodem ta »partya bojowa«. Ale kto wyjrzał z zamczystego ukrycia, ujrzał w haniebnych szajkach zbrodniarzy recydywistów, wypuszczonych z więzień, zamiast przestępców politycznych, ujrzał nie dorostków, którzy porzucili szkoły, ujrzał także w liczbie zdumiewającej czarne głowy i szaty nowych Machabeuszów, walczących za prawa... Ludu. Ci ostatni byli przy każdej śmiałej robocie, przy każdym napadzie na cudze mienie; do każdego okrzyku bojowego za przewrotem i nienawistnego przeciw narodowi mieszał się ich charkot spieniony. Krewni zaś ich i plemieńcy zgarniali grosz według zakonu swego, nie puszczając nic z garści na ogólne sprawy krajowe, mając zawsze na myśli swoje własne cele partyjne. Mędrcy zaś i kapłani Izraela wzruszali ramionami, nie ro-