Strona:Józef Weyssenhoff - W ogniu.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   87   —

— Powszechne, tajne, równe i bezpośrednie głosowanie! Tak.
Potężnym zamachem w bijał w grunt rodzinny te ciężkie wyrazy i miał przeczucie, że wbija pale fundamentalne pod przyszły gmach pomyślności krajowej.
Dopiero gdy się sesya rozsypywała po przejściu uchwały, ścisk się uczynił około naszego bohatera. Pan Kleofas Budzisz, radca, zwykle dość zimny w stosunkach pokrewieńskich z pa nem Apolinarym, przyczepił się teraz do niego nieodłącznie, ocierał się o lumen familijny. Antoni Kostka przyprowadził do Budzisza dwóch swych młodych krewnych i przedstawił ich sławnemu działaczowi. Młodzieńcy przypatrywali mu się ciekawie. Koledzy ze Stowarzyszenia okazywali mu przyjaźń ostentacyjną, a »komitetowi« wzięli go między siebie do kąta, aby mu powierzyć najnowsze tajemnice. Feliks Kotulski zapraszał go nawet głośno i z uduchownionym uśmiechem:
— Nie zapomnij kolega jutro, o 10 ej rano, u nas.
Gdy wychodził, ustępowano mu z drogi. Jakżeż! Idzie członek komisyi do wyboru deputacyi do wywalczenia autonomii z sejmem i konstytuantą!
A w bramie hrabia Heydenstein ofiarował mu miejsce w swej karecie i, odwożąc go do hotelu,