Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - W ogniu.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   27   —

o takiej gazecie, no — i uprzedza mnie kto inny! Tak to bywa w czasach wielkiej pracy umysłowej całego pokolenia.
W »Platformie« chodzi przedewszystkiem o stworzenie platformy. Naucz się, Tekluniu, tego wyrazu, bo to jest jeden z głównych wynalazków ostatnich czasów. Platforma jest to niby grunt, na którym zbiegają się interesy pozornie rozbieżne. O dziennikarstwie piszę trochę nowym stylem, ale Ty mnie zrozumiesz, bo masz głowę nie od parady. Więc skojarzenie stronnictw, nasycenie interesów narodowych może się odbyć tylko na platformie.
Jedyną słabą stroną pana Sartora jest opłakany stan jego interesów finansowych. Podobno jego kłopoty przeszkadzają mu rozwinąć owocną działalność dla kraju i kraj czeka niecierpliwie na moment, kiedy się te kłopoty ułożą. Otóż w powstającym dzienniku znaleźć ma pan Sartor ten sposób pogodzenia swoich interesów osobistych z krajowymi. To jest także platforma.
Ponieważ projekt wielkiego dziennika z platformą jest i moim projektem — tyle tylko, żem wyrazu »platforma« nie wymyślił — musiał się ten mój zamiar rozgłosić, bo zaproszony jestem na rozmowę najpoufniejszą w przedmiocie »Platformy« jutro do pana Sartora. O tem nic nikomu nie wspominaj, bo to jest sprawa polityczna tajna. Gdyby się rozgłosiła, mogliby ją zazdrośni popsuć.