Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Unia.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   33   —

role na właściwsze: pozwól sobie mówić po imieniu, a nazywaj mnie wujem.
Nowy wuj mówił tak słodko, z tak stosownym giestem, z tak młodym jeszcze zapałem, że Aldona odpowiedziała zupełnie szczerze:
— Ach, z największą przyjemnością.
Odnowiono komitywę przez ogólne trącanie się szklankami. Nawet Aldona trąciła o szklankę Kazimierza, i skrzyżowały się dwa uśmiechy: jego niby poddańczy, jej niby ironiczny.
W dalszym ciągu toczyła się rozmowa głównie między Aldoną i Apolinarym, który wstał od wieczerzy zupełnie zawojowany przez świeżą synowicę.