Strona:Józef Weyssenhoff - Syn marnotrawny.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   30   —

kiem, zwłaszcza wobec kobiet, więc pozbywać się go nie chciał. Zachował zatem oba tytuły: hrabiego i poety.
Przyzwyczaił się poetyzować swoje wzruszenia i zapały i uspokajał się, gdy je oblekł w rymowaną formę, lym samym sposobem rozwiązywał czasem zawiłe kolizye obowiązków z; upodobaniami: przerabiał je na wiersze, i wtedy w poezyi jego przeważał pierwiastek dramatyczny.
Obecnie przeszedł także przez dramat. Poczta przynosiła do Nizzy płaczliwe listy panny Karoliny Kulig, trzyletniej już towarzyszki, którą Jerzy opuścił, czując pragnienia, porywy, konieczności fatalne, jednem słowem to, co się mówi kobiecie, gdy się jej ma dosyć. Żale Karoliny budziły w Jerzym litość, cóż, kiecfy studya jego nad pięknem poszły dalej, wyżej, a przedewszystkiem gdzie indziej.
Nie skończył jeszcze ubierać się, gdy otrzymał list z miasta, nie z poczty, adresowany znajomem kobiecem pismem dobrego kroju. Hrabina de Sertonville dawała mu znać o projektach swych na cały dzień, o zajęciach łatwych do podzielenia we dwoje, z których rozkosz wyniknąć mogła w każdej chwili. Oprócz tej strony informacyjnej list był emalią ze słodkich wspomnień dni poprzednich, z cytat wybornych autorów, z nieśmiałych pieszczot i z hamowanych wybuchów temperamentu. Piękniejszych listów kobiecych Jerzy nie znał, ani piękniejszej autorki, i czuł się powołanym do kochania tej nowej kobiety.
Wyszedł z hotelu, upojony od rana lekkiem, zdrowem winem młodości.