Strona:Józef Weyssenhoff - Syn Marnotrawny (1905).djvu/445

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




XXXIX.

Zbiory z pól w Chojnogórze dokonane. Nigdy tylu stert nie postawiono na bujnych ścierniskach, po których pasą się tysiące owiec, plamiąc płowe przestrzenie tłusto falującemi kupami dobytku. Łąki zazieleniły się bogatym potrawem między gęstymi stogami siana z pierwszego zbioru. Przezorni ekonomowie już krają gdzieniegdzie ściernie dwuskibowymi pługami, przygotowując ziemię do przyszłych plonów. Niby błogosławione trzody Labana, Jakóba... niby pożyteczne piękności georgik Wirgiliusza...
Ścieżyną między polami powraca z przechadzki towarzystwo pałacowe. Idzie ordynkiem, według najzdrowszych zasad.
Przodem kroczą dwaj patryarchowie: Maciej i Tadeusz. Nie mają sobie już nic prawie do powiedzenia: dokonali głównych zadań żywota i trawią rozkosznie swe zadowolenie. Jerzy zaręczony z Estella, Romuald z Ewą Kostkówną. Sprawa ordynacyi na najlepszej drodze: cała Chojnogóra