Strona:Józef Weyssenhoff - Syn Marnotrawny (1905).djvu/382

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   374   —

sisz ją poświęcić ideom rodzinnym. Nie zamyślasz przecie na seryo wprowadzić jednej z tych pań do Chojnogóry? Jerzy drgnął i złowrogo zaciśnął pięście.
— Jakiem prawem tak się wyrażasz?!
— Prawem danem mi przez ojca.
— A ja ci prawem wolnego człowieka powiem, że jedyny powód, któryby mnie wstrzymywał od wprowadzenia pani Anny Oleskiej do Chojnogóry, to wstyd okazania jej takiej rodziny, ale na ten wstyd już się zdecydowałem.
— Ubliżasz nam wszystkim w mojej osobie!
Zaperzeni bracia przybrali tak wojownicze postawy, że Terenia pomyślała błyskawicznie, coby to było, gdyby dwaj Dubieńscy, przechodząc od słów do giestów, potraktowali się jak dwaj szewcy. Rzuciła się między rozprawiających, jak siostra, jak rozjemca, jak anioł rodziny.