Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Sprawa Dołęgi.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   259   —

poczęły się po różnych kątach zamku szepty i żałobne narady: stary książę szeptał z Temirą, księżna okazała nagle wiele serca pani Hohensteg, zamyślając może, w braku lepszych środków doraźnych, użyć wpływu Izy na Andrzeja. Wreszcie wszystkie ubolewania i wątpliwości zlały się w jedną walną naradę wieczorną, formalną sesyę, złożoną z obojga księstwa, panny Tendry i Zbązkiego; uczestniczyli w niej także Gniński i Kersten, jako starzy przyjaciele domu.
Nerwowa stanowczość, z którą Andrzej oświadczył swój zamiar rodzicom, podziałała na księcia Janusza. Będąc w zasadzie przeciwny związkom tak nierównym, zapytywał jednak zgromadzonych, czy godzi się występować energicznie przeciw uczciwym, bądź co bądź, zamiarom Andrzeja? Cytował starożytne i nowsze przykłady, dowodzące, że czasem podobne małżeństwa bywają szczęśliwe. Wspomniał i o wielkim majątku, którego jedyną dziedziczką będzie panna Helle.
Księżna Hortensya miała na te wszystkie nieśmiałe argumenta męża stanowczo przeczące odpowiedzi. Najprzód mezalians mści się zawsze, jeżeli nie w pierwszem, to w drugiem pokoleniu. Zamiar Andrzeja jest prostą zachcianką, niepohamowanym zapędem zmysłowym, wynikającym tylko z jego »braku zasad«. Nawet majątek Hellego, oparty na »brudnych i ryzykownych przedsiębiorstwach«, nie wydawał się księżnie tak wielkim, jak o nim mówiono, a w każdym razie wstrętnym i niepewnym,