Strona:Józef Weyssenhoff - Sprawa Dołęgi.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




XXVI.

Pan Norbert Zawiejski, należący oczywiście do zaproszonych gości, chciał okazać gorliwość całej okolicy w podejmowaniu grafa Zellera; namówił więc dwóch starszych obywateli okolicznych i udał się z nimi na stacyę kolei, aby powitać jak najwcześniej dostojnego gościa. Chybił jednak celu, bo dwaj podróżni, wysiadłszy z wagonu, nie widząc oznak zewnętrznych, jako to bukietów i fraków, nie domyślili się owacyi. Zeller nie znał Zawiejskiego, a Zbązki ledwie go sobie przypomniał po długim namyśle... Skończyło się zatem na pospiesznej i niezgrabnej wymianie kilku słów, poczem ta mała deputacya obywatelska zajęła miejsce w orszaku, przybywającym do Waru, między powozem głównym, a służbą i kuframi.
Powozy dostrzeżono już z wieży zamkowej. Książę Janusz, który zwykle przyjmował gości na pierw szem piętrze, zszedł dzisiaj wyjątkowo aż do dolnej sieni w towarzystwie Andrzeja i kilku mężczyzn. W bramie zamkowej ukazała się pyszna czwórka koni gniadych, zaprzężonych do staro-