Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Sprawa Dołęgi.djvu/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   216   —

niego na wieży, której wysokość nagle zm alała do zwykłych rozmiarów.
— Do widzenia ci, mistrzu Janie, przyszłam cię pożegnać, bo wychodzę za mąż, za Reckheima...
Tu Dołęga obudził się, zerwał się z posłania, przetarł gwałtownie oczy — i nie spał już aż do rana.