Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Sprawa Dołęgi.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   197   —

w wielkiej rodzinie i serce mi rośnie, kiedy widzę, że książę Zbarazki podejmuje pracę dla sprawy ogólnej, a księżniczka wie, na co ma użyć życie.
Od paru minut panna Temira słuchała z wewnątrz pokoju ognistej mowy Jana; ukazała się we drzwiach, postukując swą kulą.
— Panie Janie Dołęgo — rzekła — proszę być moim przyjacielem.
I wyciągnęła do Jana suchą, drżącą rękę, nad którą płowa jego czupryna pochyliła się gwałtownym ruchem. Odszedł, bo czuł, że cokolwiek powie w tej chwili, będzie zbyt gorące.
— Cóż? Podoba się cioci? — spytała Halszka z dziecinną dumą.
Temira wzięła ją pod rękę, aby długo jeszcze i romantycznie rozbierać po szczególe wdzięk i wartość Dołęgi. Halszka bardzo cierpliwie słuchała.