Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Sprawa Dołęgi.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   141   —

tę córkę z kim innym... Ale to tylko wyobraźnia — przecie stary Helle jest niepospolitym człowiekiem. Brr!... ojciec!... A gdyby poczekać, aż Marynia wyjdzie za mąż, za przyzwoitego niedołęgę?... Nie — świństwo.
Potem myślał, że zabrnął daleko i pytał się sumienia, czy się nie zobowiązał. Sumienie odpowiedziało potwierdzająco. Nareszcie począł sam sobie przyglądać się:
— Gdyby mnie tak kto podsłuchał i podpatrzył na tej sielance? ktoś ze Sportu? A jednak nie udawałem, nie kłamałem... Dziwna dziewczyna... Coby to jednak było, gdybym oznajmił rodzicom, że się żenię z panną Helle? Bo co do samej zasady szanowania swej krwi, cóż to za zasada? Zbarazcy urodzeni z Hellównej mogą być bardzo piękni, ogromnie bogaci, a w kursie społecznym pozostaną tem samem, czem są. Nie jest to żadna moralna hańba, nawet nie fizyologiczna — ta panna jest nadzwyczaj rasowa. Więc to tylko hańba konwencyonalna. Ale to właśnie! Znosić ciągle wyrzuty wszystkich swoich i czuć, że są niesłuszne — i milczeć. Na to trzeba mieć dużo siły...
Dochodził do Belwederu i siadał już do swej dorożki, gdy powóz pani Hohensteg zatrzymał się tuż obok.
— O tej zapomniałem! — pomyślał Andrzej z rozpaczą, i zbliżył się, uśmiechnięty, do stopnia powozu pani Izy.
— Brawo, mój chłopcze! — rzekła pani Iza po