Strona:Józef Weyssenhoff - Soból i panna.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   88   —

Ale nie był to Chaskiel. — — Najwyżej jakiś krewny, bo miał także rudawe bokobrody, tylko mniejsze. Chaskiel żyje do dziś dnia, latem wnęca się w hreczkę i w owies, jesienią w kartofle, a poznają go ludzie po spustoszeniach i po tropach tak wielkich, że je zabobonni uważają za ślady siły nieczystej. Chodzi nocami. Zjawił się tego roku przy pełni księżyca organiście, wracającemu z odpustu, konie mu spłoszył i przyprawił o ciężką chorobę, z której powodu organista dotąd wódki w usta nie bierze.