Strona:Józef Weyssenhoff - Soból i panna.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   42   —

tekszny jeszcze mila, a z niej do głównego leśnictwa, gdzie mamy się zebrać, znowu pojedziem trzy mile jutro rano.
— Kawał drogi, Stachu, do tych wilków!
— A ty myślałeś, że wilki na kiermasz do Komaj przychodzą i tylko je kijami bij?
— No nie, ale...
Kraj coraz gęstszym oblekał się mrokiem i pod tą osłoną majaczył mylnie: na jednobarwnej, kępami zadrzewionej przestrzeni zdawało się czasem, że przy drodze wyrasta gęsty, mocno podszyty gaik, a z niego błyska krwawe jakieś oko — — aż to chata! — i druga, trzecia — cały zaścianek przyczajony pod drzewami, niegościnny, wypatrujący z ukrycia, co tam dudni po drodze. — — Mokre puchy mgieł ścielą się po łące szeroko, szeroko — tu już śpi wszystko — chyba świtezianki polotne przyjdą potańczyć, gdy księżyc wzejdzie — — aliści pływa coś stałego po tej toni: to także chatynka samotna, jakby płynąca w sen...
Po drodze coraz węższej, coraz mniej znacznej na okolicznej ciemności, posuwał się teraz tarantas ostrożnie, trochę na pamięć woźnicy i koni. Nagle Adryan wstrzymał konie.
— Czort jego wie, paniczu, gdzie tutaj droga...
Pucewicz wychylił się: drogi rzeczywiście nie było widać ani śladu. Jednak woźnica, i to taki wyga, jak Adryan, powinien był ją bodajby przeczuć.
— Mało to my tędy jeździli? — ofuknął Stanisław woźnicę — Wszak widzisz: Szetekszna jak na dłoni!
— Gdzie ona jest, to ja wiem, tylko ona nie na dłoni, ale za dwiema kanawami[1] na łące. Jeżeli panicz wiesz lepiej, sam wieź.
— Ach ty, Adryan! musiałeś znowu pociągnąć wódki z furmanami w Sołach?
— Ot nie zgadłeś, panicz! Jeść, to dali, a słono, że w gardle piszczy, ale pić ani — ni.

Pomimo zapewnienia, Stanisław, znając buntowniczy animusz Adryana, gdy sobie podpił, postanowił obejść się z nim ugodowo. Wysiadł z tarantasa i rozejrzał się w sytuacyi. Normalny dojazd z tej strony do Szetekszny był przez wilgotną łąkę, poza którą majaczył szereg drzew sadzonych. Za tą linią jest dwór niewątpliwie, trzeba tylko jeszcze przebrnąć parę przeszkód.

  1. Kanawa = szeroki rów kopany.