Strona:Józef Weyssenhoff - Soból i panna.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   11   —

Gdyby istota taka, dla której o wszystkiem możnaby zapomnieć, wszystko jej poświęcić: wiosnę, polowanie, przyjaźnie i zabawy?
Istota, którą się kocha w pierwszych latach męskiej dojrzałości, nie jest osobą — jest wcieleniem pragnień.

— Teraz dosyć — odezwał się Stanisław, porywając się na nogi — obmyśliłem, jak dalej pójdziem.
— Chyba przez sen, boś nawet chrapał.
— A taki obmyśliłem: zwierzynę zostawim w chacie Łaukinisa, bo po co nam dźwigać to wszystko — sztuk ze trzydzieści? On mnie także powie, jakie tam wiadomości o łosiach z Dusiackiej puszczy. Łaukinisa znasz?
— Słyszałem o nim.
— Zobaczysz ty jego, kiedy zapolujem w puszczy! Pierwszy »ochotnik«.


∗                                        ∗

Wiadomości były niepomyślne. Łaukinis skrzywiony, chory, czy poturbowany, wylazł z chatki swej, przycupniętej w wąwozie, nieopodal od lasu, wśród plątaniny dzikich krzewów. W humorze był ponurym i anarchistycznym; jastrzębie jego oczy wyzierały dziko z młodej jeszcze twarzy; ruchy miał powolne i przeciągające się, jak kot rozespany.
Według jego relacyi Dusiacka puszcza wyplenia się coraz bardziej ze zwierzyny, a wina w tem leśników »złodziei«, którzy dzień i noc drepcą, niepokoją zwierza; koszą po lesie »łoneczki« i różne niesłychane zaprowadzili w puszczy zwyczaje. W imieniu »ochotników« Łaukinis był na nowe porządki mocno oburzony, o leśnikach zaś mówił wcale złowrogo i mściwie, będąc z nimi widocznie w porachunkach. Drzewo na Litwie należy do właściciela gruntu — to prawda; co do grzybów i jagód kwestya jest sporna; ale żeby zwierzyna przez Pana Boga stworzona na wędrowanie, oraz na łup i ochotę każdego, który ją potrafi wytropić i zabić, miała należeć do owoców zakazanych?! — to oburzało poprostu wszelkie pojęcie zawodowego kłusownika.
Był jednak i wczoraj w puszczy — »z kijaszkiem«, jak zapewniał. Choć trudno tropić po zielonej stopie, orzekł, że łosie przychodzą wczesnym rankiem do wody, jednak od dwóch dni nie przyszły.
— Kiedy panicze zapolujecie, łosia nie łosia, ale saren i zajęcy możecie dostać, ile chcąc.