brej broni Michała? — — Kłusownik? — prawdopodobnie, lecz dlaczego ich śledził? — A może mściwy konkurent, może kochanek Warszulki?
— Teraz ona mnie kocha, to pewne — ale dawniej? Ze strzelbą nabitą stąpał Michał uważnie, przeglądając drogę i jej okolice, chociaż polne rozłogi nie dawały miejsca na zasadzkę.
— Ech! wogóle głupstwo! włóczęga jakiś szedł w tym samym kierunku, a nie chciał się pokazać — — Ale dlaczego Warszulka, z natury odważna, tak się stropiła? — —
Widać już było lipowe kwatery dworskie i znajome, gościnne zapachy przewiewały mgłę polną; psy w Gaczanach, wszystkie myśliwskie, zaledwie dopadły, poznały kompana myśliwego i, wesoło skomląc, przeprowadziły go do drzwi dworu.
Służący, Pypka, spotkał Michała w przedpokoju:
— Starszy pan czeka panicza z arbatą.
— Zaraz, niech się trochę przebiorę. Walizkę moją przysłali z Jużynt?
— Jest. Pan prosi, gdyby nie czekając.
Jakoż przez drzwi otwarte do jadalnego pokoju widać było przy dużym stole wygodnie rozpartego, z długą fajką pana Leonarda Pucewicza w pozie oczekiwania, która była mu niby przyrodzoną. I odezwał się:
— Chodź tu, jak stoisz, Misiu! Nie dziwacz się! Niemasz niewiast w naszej chacie. A pokaż, jeżeli co ubiłeś.
Więc Rajecki, otarłszy tylko buty, złożywszy strzelbę i ładownicę, wszedł do jadalni, niosąc w ręku trzy słonki.
— Piękne! — chwalił pan Leonard, macając ptaki — pani matce zawieziesz; dla nas to zbyteczna potrawa, bo kucharka tak piecze, że wszystko jedno, kogut, czy słonka, na węgiel spalone, a smaku się nie dopytasz. No siadaj — dodał, uderzając dłonią po stole, krytym marmurkową ceratą. — Pypka! podawaj, co tam uwarzyli.
Pomimo pierwotności niektórych urządzeń dwór wewnątrz miał swą powagę; tu i ówdzie pod nizkim, belkowanym pułapem wisiał ciekawy obraz olejny; między meblami, raczej ciesielskiej roboty, błąkał się piękny zegar gdański. I pan Leonard miał cechy wcale nie gminne, pomimo zaniedbania w ubiorze i ospałości człowieka zdawna rozleniwionego; zmęczone jego oczy dużo czytały i pamiętały, były zarazem dobroduszne i przenikliwe. Wiedziano powszechnie, że stary Pucewicz skończył »kameralia« na uniwersytecie dorpackim, że można polegać
Strona:Józef Weyssenhoff - Soból i panna.djvu/125
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
— 112 —