Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Puszcza.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nym nastroju polowania na głuszce, a Kamil, który tu był, mógł zmodyfikować umiejętnie opisy nędzy turowickiej. Ale opieszałość odpowiedzi mogła zniechęcić Teo? Ona się w przeciągu dnia zmienia z anioła w dyabła, cóż dopiero przez dwa tygodnie!..
Trzeba było przewidzieć wszystko na wypadek przyjazdu. Spodziewanie to rozmarzające nie uśpiło jednak rozbudzonej uprzednio energii Kotowicza. Owszem, postanowił przed tym wypadkiem zdwoić swą działalność, aby tem więcej mieć czasu dla Teo, gdy przyjedzie. Do ciężkich i nudnych starań o sprzedaż lasu przybyły inne, znacznie zabawniejsze. Meble czeczotkowe trzeba odświeżyć, na gwałt zbudować łazienkę w domu, przy rzece zaś altanę z debarkaderem, z którego wygodnie schodziłoby się do pięknej łodzi. Wyobrażał sobie z lubością, jak podawać będzie rękę Teo, zstępującej do łodzi, poczem łódka pomknie, płosząc na wodzie łabędzie — które także kupić wypadnie... Tylko, że popłynęłyby zapewne po Ptyczy daleko, a tam by je kto ustrzelił... Obejdzie się więc bez łabędzi
Wogóle Kotowicz odsuwał od siebie pomysły zbyt wybujałe w kierunku przepychu, a pocieszał się rozumowaniem, że nie należy wprowadzać tu szczegółów pałacowych, któreby tylko podkreśliły resztę prostacką i zatęchłą. Ale przecie potrzebne: wygodna sypialnia, kąpiel, choć jeden dobry powóz, łódka, konie do zaprzęgu i pod wierzch. Gdy obliczył koszt tego wszystkiego, doszedł do cyfry kilku tysięcy rubli, których nie posiadał. Trzeba je zaraz zdobyć, kupić rzeczy niezbędne, a wydatek nie będzie wyrzucony za okno, bo przecie wszystko to zostanie nadal w domu. Tak paktując chytrze ze zdrowym rozsądkiem, postanowił pewnego dnia wyjechać do Mińska. Potrzebne to dla interesów,