Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Puszcza.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Moskwie dla interesów, trzymała się tam z polskiem towarzystwem. Jednak mówiono, że Marcelka zaręczyła się potajemnie z oficerem.
Renia zmieniła obcesowo rozmowę:
— A ten, który tu dziś był, jak ci się podoba, Marcelko?..
— Zarozumialec! Rozmawia z kobietami, jak z dziećmi, albo z niewolnicami.
— Bo nas nie zna — objaśniła Renia bez wahania.
— Nas nie zna, ale kobiety wogóle... No, już ja o nim coś słyszałam.
— Co? no, co, Marcelko?
— Kocha się w jakiejś mężatce...
— Doprawdy?! Ach te mężatki.. Skąd wiesz?
— Ma służącego przy sobie; służący gadał z Abramkiem, a Abramek z naszą Józią.
— Gdzie ona jest, ta... pani? zagranicą?
— Nie dopytywałam się; mało mnie to obchodzi zresztą.
Renia zamyśliła się głęboko, poczem odrzekła:
— Więc to jest taki “Don Zuan”, jak się czyta?
— Nie ma po temu warunków — odrzekła Marcelka z wyższością uświadomienia.
— I może się poprawić — dodała Renia, idąc za swoją myślą.
— Najprzód musiałby się poprawić fizycznie — ciągnęła Marcelka. — chudy jest, zmęczony, znudzony...
— To pewno wina tej małpy! — zawołała Renia porywczo.
Starsza zaś siostra wybuchła śmiechem:
— Skądże ty możesz wiedzieć, jaka ona jest? Może właśnie jego wina, że nastaje na nią, a ona nie chce, jest wierną mężowi... Może wreszcie