Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Puszcza.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To właśnie dramat! — westchnął szczerze Kotowicz.
Tak się spierali długo, a z utarczki zdań wynikły nieliczne pewniki, jak ten, że Kamil otrzyma trzysta rubli: powtóre, że Edward nie upoważnia go do żadnych działań, ale i żadnym nie przeszkadza. Nazajutrz Werda ze łzą wdzięczności i błyskiem obietnic w oku, opuszczał Turowicze “do rychłego spotkania w milszem towarzystwie”.
Na ganku stał Kotowicz, z miną niewyraźną. Za nim we drzwiach Moroz, cały szary z oczyma tylko świecącemi jaskrawem zadowoleniem.